poniedziałek, 17 maja 2010

Mój biedny Charlie

Charlie jest naprawdę dużym i silnym psiakiem, ale niestety jego organizm jest wciąż delikatny. W weekend kupiłam mu nowe ciasteczka (całkowicie zbożowe), ale chyba jeszcze nie jest gotowy na tego typu smakołyki. Rozbolał go brzuszek i prawie cały dzień leży osowiały i zmęczony. Postanowiłam nie dawać mu tych ciastek przez pewien czas. Tutaj udało mi się go uchwycić zadowolonego.



Na długie poranne spacery wychodzimy codziennie, ale teraz musimy naprawdę uważać, ponieważ wszędzie są ogromne kałuże i oczywiście Charlie, jako Labrador w nie wskakuje (ostatnio nawet wskoczył do strumyka) i jest cały mokry. Mojej mamie nie bardzo się to podoba, ale zawsze po powrocie starannie wycieram psa do sucha i czasem tylko widać na podłodze odciski psich łapek mojego Charlie’go.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz